niedziela, 18 marca 2012

Rozdział 6

Siedze w pracy już 3 godziny. Same nudy. Byłam ubrana w: podgląd

Nagle zadzwonił do mnie telefon. To Zayn
- Hej
- Czesć. Słuchaj co robisz dzisiaj po pracy ? Może byśmy gdzieś poszli ?
- Wiesz nie za bardzo bo jestem już umówiona.
- Z kim ?
- Idę do studia tatuaży.
- Będziesz robiła sobie tatuaż ?
- Tak.
- Mogę iść z tobą?
- Jak chcesz.
- Okey to przyjdę po ciebie do pracy.
- Okey
- Pa.
- Pa.
Reszta dnia przebiegła w miarę szybko. 
- Cześć Karen.
- Cześć Zayn.
- To co idziemy ?
- Już tylko wezmę swoje rzeczy.


- Gotowa.
- A więc chodźmy.
Pojechaliśmy taksówką.
- Gdzie chcesz sobie wytatuaować ?
- Na ręce
- Może na początek małego motylka ?
- Na początek ? Ja mam już jeden tatuaż.
Zdjełam bluzę i pokazałam lewą łopatkę, gdzie miałam wytatuowane serce ze skrzydłami.
- Wow super. To co chcesz teraz ?

- Napis : Maggie.
- Ładne imię. Czyje ?
- Mojej córki. 
- Masz córeczkę ? Nigdy mi nie mówiłaś.
- Już nie. Maggie zmarła rok temu na białaczkę. Nigdy jej nie zapomnę.
To był dla mnie cios. Kochałam ją nad życie. A teraz jej nie ma. Tak mi jej brakuje.
Rozpłakałam się na ramionach Zayn'a.
- Spokojnie. Już wszystko ok. Przepraszam.
- Za co ?
- Nie powinienem cię pytać o to.
- Nie spokojnie, nic się nie stało. Po prostu bardzo za nią tęsknie. Chociaż nie miałam w planach zostać tak wcześnie matką to bardzo ją kochałam.
- Dzień dobry. Czy pani to Karen ?
- Tak to ja.
- Zapraszam.
Weszliśmy i facet zaczął robić swoje. Strasznie bolało, a Zayn trzymał mnie za rękę.
Po paru godzinach było już po wszystki.
- Idziemy gdzieś jeszcze ?
- Wiesz Zayn nie mam ochoty. Przepraszam. Idę jeszcze dzisiaj na cmentarz.
- Mogę iść z tobą ?
- Jak chcesz.
Poszliśmy. Najpierw ja poszłam sama bo do Zayn'a ktoś zadzwonił, ale później on przyszedł wraz z wielką wiązanką i zniczem. 
- Jak często tu jesteś ?
- Mniej więcej raz w tygodniu.
- Aha.
- idziemy ?
- Okey.
*oczami Zayna*
Nie wiedziałem, że Karen miała córkę. Jest mi jej strasznie żal. Na jej malutkim grobie było napisane :
Maggie Copper
26.02.2010r - 18.03.2011r.
Który dzisiaj jest ? Spojrzałem na telefon : 18.03.2012r.
Czyli dzisiaj mija dokładnie rok od jej śmierci. Ale ja jestem głupi. Powienienem się domyslić.


Tak zmieniając temat to nie spodziewałem się, że Karen od dwóch lat nie jest już dziewicą.
Nawet ja jestem krócej. Kurczę. Czemu ja ciągle o niej myślę ? To chyba jasne bo ją KOCHAM. Tylko czemu ona tego nie zauważa ?

Co mam zrobić, żeby było inaczej ? Wiem! Muszę porozmawiać z Julie i dowiedzieć się o niej więcej. Ale to nie dzisiaj. Nie chce im się wtrącać. Napewno teraz będzia pocieszała Karen. Kurczę ja to powinienem robić! 


_________________
Jak wam się podoba rozdział ? Wiem krótki no ale cóż. Brak pomysłu. Mam nadzieję, że wam się podoba.
Piszcze komentarze bo nwm czy mam dodawać kolejne :)


KAren



1 komentarz: